poniedziałek, 30 października 2017

Kamieniołom

Kamieniołom to skrawek ziemi  na który zostały wysypane otoczaki.Cała masa kamieni,dużych i małych i nawet całkiem malutkie.Wszystkie wylądowały wprost na glinie.
Taka byłą wizja poprzednich mieszkańców i idea była bardzo dobra do czasu kiedy wszechobecne chwasty zaczęły traktować ten kawałek jak swój.
Nie planowałam tej roboty na ten rok ale wiedziałam,że muszę KIEDYŚ  to miejsce oczyścić.Zagospodarować po swojemu bo jakoś mi z tymi kamieniami nie po drodze.
Okazało się,że małżonek będzie  robić z szopki garażowarsztat i kamienie znajdą zastosowanie.Cóż było robić, wyjęłam podstawowy sprzęt "szalonej ogrodniczki".

Łopata,taczka i kilof bez którego ani rusz w kamieniołomach i do dzieła.Glebę mam "urodzajną inaczej"
                             Odrobina czegoś przypominającego ziemię a to żółte to glina.
 
Najpierw kilof służył do ruszenia kamieni ,później wybieranie kamieni,kopanie i znów wybieranie .I tak codziennie po pracy w ramach ćwiczeń na świeżym powietrzu przybliżałam się do celu.
Ta kupka kamienia to mój urobek.

                                                           Teraz odpoczywamy ,ja i skrawek.

poniedziałek, 16 października 2017

Jesień i rower

     Miało już nie być wycieczek rowerowych bo jesień ,bo zimno i takie tam inne wymówki.Ale jak to mówią "nigdy nie mów nigdy".
     Niedziela zapowiadała się pięknie choć rano było bardzo mgliście.W końcu mgła opadła i wyszło piękne słońce.Aż żal siedzieć i gnuśnieć w domu.
Krótka wycieczka z cyklu"w koło komina".
     Najpierw do Kłodzka  później przez Krosnowice na nowo budowaną obwodnicę .Mimo zakazu w niedzielę ruch rowerowy aż miło.
     Nieczynnym fragmentem drogi w budowie dojechaliśmy do naszej wiejskiej dróżki.Żeby wyjechać na nią małżonek pojechał polem a ja spryciula wdrapałam się schodami sapiąc i dysząc.Schody dość strome więc wytaszczenie roweru kosztowało mnie lekką zadyszkę.
Ale byłam pierwsza i wyszłam schodami których podobno nie było.Znaczy małżonek ich nie zauważył a skoro nie widział to znaczy,że ich nie było.Takie czary-mary ,raz są a raz znikają.
Dystans to 30,90k,.temp. .22stC czyli jak na 15.10 super warunki.
To ja poproszę o taką zimę...
Ech ,pomarzyć dobra rzecz.


sobota, 14 października 2017

Kolejne prucie

Sweter dropsowy zwany przez Agnieszkę Wielkim Zygzakiem http://www.intensywniekreatywna.pl/wielki-wrzesniowy-zygzak-czesc-4/  miał powstać dokładnie wg opisu.Złapałam motki alpaki i rozpoczęłam wg wzoru i sugestii Intensywnie Kreatywnej.Już po kilkunastu rzędach wiedziałam,że jeśli będę trwać z uporem osła przy żakardzie to sweter jeśli powstanie to na pewno nie w tym stuleciu.
Jednocześnie przypomniało mi się ,że mam motki mirelli z Włóczek Warmii z którymi nie wiem co zrobić.
Kolor "dzika rzeka"spodobał mi się ale kiedy motki dotarły jakoś nie bardzo wiedziałam co chcę z nich zrobić.Poleżały trochę i teraz do wielkiego zygzaka są wg mnie idealne..
Rozmiar M na drutach 3,25  będzie idealny.No cóż.Po dodaniu wszystkich oczek okazało się,że mam wór  a podkrój pachy jest za krótki.Sweter będzie wrzynał się .
Alternatywą było prucie całości lub korekta na kilku ostatnich rzędach.
Ta druga opcja może niezbyt perfekcyjna pozwoliła na sprucie kilku ostatnich rzędów i takim dodawaniu oczek aby wydłużyć podkrój pachy.
Tym razem prucie kawałka od pachy w dół.

Na boku powstaje drabinka z dziurami a na dodatek jeden bok jest elastyczny a na drugim gdzie krzyżuję nitki z dwóch kłębków tej elastyczności brakuje. 
Nie mam na imię Perfekcja ale taki bubel nawet mnie będzie denerwował,więc pruję.
Tym razem będę krzyżować nitki również z trzeciego kłębka  na obu bokach /po pół rzędu jedną nitką/co pozwoli uzyskać podobne napięcie po obu stronach.
Podoba mi się efekt skosu z tej włóczki więc mimo kolejnego prucia nie odpuszczam.

wtorek, 10 października 2017

Wyprawa do lasu

.Ja na grzyby nie chodzę ale do lasu na spacer chętnie.Nie znam się i nie przepadam za jedzeniem grzybów, ale niektórzy czyli Osobisty Małżonek lubi je zbierać więc poszliśmy do lasu za domem i co nieco przynieśliśmy tak żeby tradycji stało się zadość
Największy okaz znaleziony przez męskie oko

Ja za to znalazłam piękne muchomory ,niejadalne ale przyciągające oko


poniedziałek, 2 października 2017

Ta ostatnia niedziela

Najkrótszy odcinek ścieżki rowerowej dotychczas spotkany.Tylko na moście nad drogą ,jakieś dwieście metrów..
Ciekawe czy kiedyś nastąpi ciąg dalszy.Może zanim przestanę jeździć  ,bo taki czas kiedyś nadejdzie doczekam się tej obiecywanej od lat ścieżki z Kłodzka do Polanicy Zdr.
W Bożkowie perełka z czasów minionych.Zaniedbana jak wiele zabytków na Dolnym Śląsku.
Tym razem nie po drodze było ale warto tu zajrzeć http://poznajpolske.onet.pl/dolnoslaskie/palac-w-bozkowie-piekno-ktore-niszczeje/x6vwb6 .

Całość wycieczki to 68,72km i cicha nadziej ,że zima nie nadejdzie prędko a najlepiej niech tak zostanie aż do wiosny.