poniedziałek, 29 sierpnia 2016
Znowu rower
Tak,znowu rower.Niedziela to idealny czas na wycieczki rowerowe,korzystam póki jest ciepło bo z nadejsciem zimy ciężko mnie będzie wyciągnąć z domu.Tym razem kierunek Międzylesie a nawet kawałek dalej na granicę do Boboszowa.Trasa biegnie asfaltem więc jest wspólna dla kierowców i miłośników aktywnego wypoczynku.Może nadejdzie taki dzień,kiedy przestaniemy byc traktowani jak powietrze.Ja nie mówię ,że wszyscy ale wystarczy kilku i przyjemność zamienia się w wyzwanie.Wczoraj spotkałam trzech "szybkich i wściekłych" i może to nie dużo ale wystarczy żeby najeść się strachu.Udało sie,cało i zdrowo wróciliśmy do domu.Mam prawko i jeżdzę ale nie udaję ,że jestem na drodze sama .Kiedyś sie to zmieni,kiedyś...
W sumie wyszło w obie strony 98,5km w 6,5godz bez pośpiechu,na luzie.Takie dni lubię najbardziej.
czwartek, 25 sierpnia 2016
Ratusz i maczugi
środa, 24 sierpnia 2016
Ciąg dalszy wolnego
Wolne było
Wolne było ,całe dwa tygodnie .Nie nazywam tego urlopem z premedytacją.Urlop jest zapewniony ustawowo osobom na etacie i płatny.My po prostu zamykamy firmę i odpoczywamy.
Odpoczywamy w moim wydaniu to też pojęcie względne.Po prostu bierzemy rowery, przypinamy torby z najpotrzebnieszymi rzeczami i w drogę.
W tym roku Góry Świętokrzyskie i Sandomierz.
Dzień pierwszy-niedziela 7.08.
Z domu do Niemodlina .Pogoda idelana na rower nie za gorąco ale też nie za zimno.Jechało się super.To pierwszy dzień więc nie jesteśmy szczególnie zmęczeni,nie ma problemu ze znalezieniem noclegu.Dystans przejechany 107km w 7,50godz
Dzień drugi-poniedziałek
Niemodlin-Lubliniec
Żar leje się z nieba ale wolę to niż deszcz.Jedziemy do przodu .Poszukiwania noclegu nie trwają długo,jemy wieczorny obiad i układamy kości żeby wypoczęłyDystans 95km w 6,36godz
Dzień trzeci-wtorek
Lubliniec -Lelów.
Ja nie jestem szczególnie wymagająca ,ale ten nocleg będę wspominać niemiło.
Agroturystyka brrr,powinna się nazywać pod "zdechłym Azorkiem".Gdyby nie to ,że goniła nas burza uciekłabym stamtąd gdzie pieprz rośnie.
Jakoś przetrwaliśmy do rana .Dystans 81,42 w 6godz
Dzień czwarty-środa
Lelów-Włoszczowa.
Całą noc padało .Rano lekka mżawka i zimno .Zbieramy kości i ruszamy .Niestety całą droge pada a momentami leje.Jest potwornie zimno.Dojeżdżamy do Włoszczowej .Szukamy noclegu.
Tym razem bez problemów znajdujemy normalny nocleg.Sympatyczna Pani z recepcji przyjmuje nas ,proponuje kawę /herbatę Część ubrań zamokła w torbach więc Pani wypożycza nam żelazko i deskę do prasowania.Suszę .Przebrani ruszamy w miasto.
Nie wszyscy mają tak dobrze ,pielgrzymi maszerują nadal.To pielgrzymka kielecka .Dystans 41,38 w 2,50godz
Dzień piąty-czwartek
Włoszczowa-Sw.Katarzyna
Rano jest potwornie zimno ale nie pada .Ruszamy.
Znów cały dzień jedziemy unikając głównych dróg.Po drodze odwiedzamy muzeum Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku
i sprawdzamy co nam opowie dąb Bartek choć nie najstarszy bo ten nazywa się Chrobry to najsłynniejszy.Niestety nie chce mu się gadać.Późnym popołudniem dojeżdżamy do Sw.Katarzyny.Chcemy zostać na dłużej.Niestety zaczyna się długi weekend i mogą nas przyjąć na jedną noc.Bierzemy.Dystans 93,3 w 7godz.
Dzień 6-piątek Pakujemy manatki i znów szukamy noclegu.Dość szybko znajdujemy ale znów na jedną noc.W sobotę mają wesele więc nie możemy zostać przez weekend.Bierzemy .Rozpakowujemy się i jedziemy szukać noclegu na trzy następne noce.Po wielu próbach udaje się znaleźć.Jesteśmy już spokojni i możemy udać się na wycieczkę na Łysicę W poszukiwaniu noclegu przejechaliśmy 24km w 2godz.
Dzień 7
sobota Przeprowadzka ale wreszcie na dłużej.Rozpakowujemy torby i jedziemy zwiedzać.Bez dodatkowego balastu wydaje się nam ,że rowery jadą same.Tym razem jedziemy na http://dymarki.pl/.Każdy znajdzie tu coś dla siebie.Ja oczywiście kręciłam się koło gara z wełną.
Ale żeby nie było ,idziemy też na Święty Krzyż.A właściwie wtaczamy się z rowerami .Całe szczęście wracamy drogą cywilizowaną .Przejechane rowerem 45,5km No dobra zdjęcia ładują się gdzie chcą -nie będę walczyć przynajmniej na razie.Ciag dalszy nastąpi wkrótce
Odpoczywamy w moim wydaniu to też pojęcie względne.Po prostu bierzemy rowery, przypinamy torby z najpotrzebnieszymi rzeczami i w drogę.
W tym roku Góry Świętokrzyskie i Sandomierz.
Dzień pierwszy-niedziela 7.08.
Z domu do Niemodlina .Pogoda idelana na rower nie za gorąco ale też nie za zimno.Jechało się super.To pierwszy dzień więc nie jesteśmy szczególnie zmęczeni,nie ma problemu ze znalezieniem noclegu.Dystans przejechany 107km w 7,50godz
Dzień drugi-poniedziałek
Niemodlin-Lubliniec
Żar leje się z nieba ale wolę to niż deszcz.Jedziemy do przodu .Poszukiwania noclegu nie trwają długo,jemy wieczorny obiad i układamy kości żeby wypoczęłyDystans 95km w 6,36godz
Dzień trzeci-wtorek
Lubliniec -Lelów.
Ja nie jestem szczególnie wymagająca ,ale ten nocleg będę wspominać niemiło.
Agroturystyka brrr,powinna się nazywać pod "zdechłym Azorkiem".Gdyby nie to ,że goniła nas burza uciekłabym stamtąd gdzie pieprz rośnie.
Jakoś przetrwaliśmy do rana .Dystans 81,42 w 6godz
Dzień czwarty-środa
Lelów-Włoszczowa.
Całą noc padało .Rano lekka mżawka i zimno .Zbieramy kości i ruszamy .Niestety całą droge pada a momentami leje.Jest potwornie zimno.Dojeżdżamy do Włoszczowej .Szukamy noclegu.
Tym razem bez problemów znajdujemy normalny nocleg.Sympatyczna Pani z recepcji przyjmuje nas ,proponuje kawę /herbatę Część ubrań zamokła w torbach więc Pani wypożycza nam żelazko i deskę do prasowania.Suszę .Przebrani ruszamy w miasto.
Nie wszyscy mają tak dobrze ,pielgrzymi maszerują nadal.To pielgrzymka kielecka .Dystans 41,38 w 2,50godz
Dzień piąty-czwartek
Włoszczowa-Sw.Katarzyna
Rano jest potwornie zimno ale nie pada .Ruszamy.
Znów cały dzień jedziemy unikając głównych dróg.Po drodze odwiedzamy muzeum Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku
i sprawdzamy co nam opowie dąb Bartek choć nie najstarszy bo ten nazywa się Chrobry to najsłynniejszy.Niestety nie chce mu się gadać.Późnym popołudniem dojeżdżamy do Sw.Katarzyny.Chcemy zostać na dłużej.Niestety zaczyna się długi weekend i mogą nas przyjąć na jedną noc.Bierzemy.Dystans 93,3 w 7godz.
Dzień 6-piątek Pakujemy manatki i znów szukamy noclegu.Dość szybko znajdujemy ale znów na jedną noc.W sobotę mają wesele więc nie możemy zostać przez weekend.Bierzemy .Rozpakowujemy się i jedziemy szukać noclegu na trzy następne noce.Po wielu próbach udaje się znaleźć.Jesteśmy już spokojni i możemy udać się na wycieczkę na Łysicę W poszukiwaniu noclegu przejechaliśmy 24km w 2godz.
Dzień 7
sobota Przeprowadzka ale wreszcie na dłużej.Rozpakowujemy torby i jedziemy zwiedzać.Bez dodatkowego balastu wydaje się nam ,że rowery jadą same.Tym razem jedziemy na http://dymarki.pl/.Każdy znajdzie tu coś dla siebie.Ja oczywiście kręciłam się koło gara z wełną.
Ale żeby nie było ,idziemy też na Święty Krzyż.A właściwie wtaczamy się z rowerami .Całe szczęście wracamy drogą cywilizowaną .Przejechane rowerem 45,5km No dobra zdjęcia ładują się gdzie chcą -nie będę walczyć przynajmniej na razie.Ciag dalszy nastąpi wkrótce
poniedziałek, 1 sierpnia 2016
Czy uwierze...
Czy uwierze,że w ogródku są dwa jeże?To nie kwestia wiary oto dowód
Nikt by się nie spodziewał jak głośne potrafią być jeże. W każdym razie ja nie.Nigdy nie byłam"posiadaczką" jeży więc dźwięk dochodzący zza okna kompletnie mnie zaskoczył.
Te dwa sympatyczne zwierzaki tak były zajęte sobą ,że nawet nie uciekały .Cichły tylko pod wpływem światła .
Nikt by się nie spodziewał jak głośne potrafią być jeże. W każdym razie ja nie.Nigdy nie byłam"posiadaczką" jeży więc dźwięk dochodzący zza okna kompletnie mnie zaskoczył.
Te dwa sympatyczne zwierzaki tak były zajęte sobą ,że nawet nie uciekały .Cichły tylko pod wpływem światła .
Subskrybuj:
Posty (Atom)